Będziecie potrzebować:
- 100 g makaronu ryżowego
- 200 g filetu z indyka
- 1 średnia marchewka
- pół żółtej i zielonej papryki
- pół średniej wielkości pora (głównie zielona część)
- garść orzechów ziemnych niesolonych
- mały kawałek imbiru
- kilka plasterków papryczki chilli
- sos sojowy
- mango chutney (może być, nie musi)
- przyprawy: curry, kurkuma, sól
Na początek prażymy orzechy na suchej patelni aż się zarumienią. Uwaga, żeby ich nie spalić :)Po wszystkim przekładamy je do osobnej miseczki.
Następnie myjemy warzywa a marchewkę i imbir obieramy ze skórki. Paprykę kroimy w kostkę, pora oraz imbir na talarki a marchewkę, za pomocą obieraczki, w podłużne paski (tak jakbyśmy robili makaron z marchewki). Całość przekładamy do miski, gdyż warzywa będziemy wrzucać na patelnię na samym końcu.
Teraz zabieramy się za mięso, które dokładnie myjemy i kroimy w kostkę około 2x2 cm. Podsmażamy je na oleju (ja użyłam takiego z orzechów włoskich), dodajemy przyprawy i smażymy około 10 minut. Uwaga na kurkumę, której jeśli dodamy za dużo to nasze danie może zrobić się gorzkie. Na końcu dodajemy 2 łyżeczki mango chutney (ja swój kupiłam podczas tygodnia azjatyckiego w lidlu, który swoją drogą rozpocznie się od poniedziałku 16.01) oraz sos sojowy i pozostawiamy na wolnym ogniu.
Makaron ryżowy gotujemy według opakowania (około 5-6 minut). Po ugotowaniu możecie, dla koloru, zmieszać go z odrobiną curry i papryki ostrej.
Na koniec dodajemy pokrojone warzywa do mięsa oraz orzechy i całość podsmażamy około 2-3 minuty. W tak krótkim czasie nie stracą one chrupkości i będą idealne.
Wykładamy na talerz porcję makaronu, dodajemy mix z patelni i gotowe :) Porcja starczy spokojnie dla 2 osób, jeśli nawet nie trzech więc nie musicie się martwić o ewentualnych niezapowiedzianych gości, którzy odwiedzą Was doprowadzeni cudownym zapachem :) Smacznego!
uwielbiam takie kolorowe dania :)
OdpowiedzUsuńKolejny pomysł na obiad do kolekcji! :)
OdpowiedzUsuńJak zobaczyłem ten chutney, to nie powiem, że mi ślinka nie pociekła. Faktycznie jest tak, że czasami, jakieś smaki za nami chodzą... Osobiście wsłuchuje się w swój organizm. Ale nie spełniam bezmyślnie zachcianek.
OdpowiedzUsuń