Fit-burgery z indykiem, cheddarem i warzywami.

Jesień nastała nieuchronnie :) Widać to nie tylko po kasztanach, które można już zbierać z pobliskich parków, liści, które opadają z drzew, ale najbardziej jest to widoczne a termometrze. Niech nas nie zwiedzie piękny poranek, ze wstającym na różowo słońcem i promieniami, które dostają się przez nasze okna. Ostatnio, na taki widok postanowiłam otworzyć balkon i przyjrzeć się temu zjawisku z bliska. Dodam, że była 7 rano więc nie jakiś blady świt. Powiem Wam szczerze, że chyba jeszcze nigdy w tak ekspresowym tempie nie uciekałam z ogrodu ;) Następnie popatrzyłam (już będąc w cieplutkim domu, z kubkiem aromatycznej kawy w ręce) na termometr, który nieubłagalnie wskazywał 8 stopni... I tutaj sprawdza się powszechny żart, że "przez weekend temperatura sięgnie 30 stopni! 15 w sobotę i 15 w niedzielę ;)".
Ale nie ma takiej rzeczy/nastroju, którego nie dałoby się poprawić dobrym posiłkiem, a że mój ukochany od dawna marzył o wyjściu na burgera (na szczęście nie takiego z sieciówki, tylko bardziej fit ;) ), postanowiłam takie właśnie zrobić nam w ten weekend.



Będziemy potrzebować: (na 2 burgery)
  • 2 bułki pełnoziarniste (na akurat miałam wersję wysokobiałkową, która zaciekawiła mnie na sklepowej półce i muszę przyznać, że w smaku była świetna!)
  • 3 plastry filetu z indyka (dla ułatwienia - w Biedronce dostępny jest naprawdę dobrej jakości indyk, już pokrojony w takie właśnie plastry jak na obrazku. Również polecam :) )
  • ok. 100 g sera cheddar (ja wybrałam taki, gdyż jest wyrazisty w smaku i dobrze komponuje się z całością)
  • 1 duży pomidor
  • 1 ogórek
  • 2 garści rukoli (może być też roszponka, jeśli wolicie
  • ketchup, majonez do przygotowania sosów
  • przyprawy do marynaty mięsa
Na początek bierzemy naszego indyka i marynujemy. Wystarczy dosłownie 10 minut a mięso będzie kruche i pyszne :) Ja użyłam oliwy z oliwek, papryki ostrej, oregano, bazylii oraz curry. Następnie całość wrzucamy na patelnię i smażymy około 10 minut.





Gdy indyk będzie się smażył, przygotowujemy nasze bułki. Przekrajamy je na pół (góra-dół) a na jedną z części układamy plastry cheddara.





Pokrojony ser nie zużywamy w całości, gdyż kilka plastrów później zapieczemy na mięsku. Ja generalne kładłam około 2-3 plasterków cheddara na każdy dół bułki. Następnie nastawiamy piekarnik  na 250 stopni, termoobieg i wsadzamy tam nasze pieczywo. To, co najsmaczniejsze w takim burgerze, to podanie go z ciepłą bułką oraz rozpływającym się serem żółtym. Uwierzcie, chyba jeszcze nie spotkałam osoby, która oparłaby się takiemu przysmakowi ;)
Teraz pora na warzywa - rukolę dokładnie myjemy (nie ma co ufać temu, że niektóre mieszanki są "umyte, gotowe do spożycia". Prawda jest taka, że każdą sałatę przed zjedzeniem należy dokładnie umyć, w szczególności rukolę i roszponkę). Pomidora oraz ogórka kroimy w plastry (ogórka w podłużne).








Plastry cheddara, które nam dostały, układamy na indyku. W zależności od tego, czy robicie podwójnego czy "zwykłego" burgera, na taką ilość filetów dajemy ser. Ja akurat dla siebie robiłam pojedynczą wersję a chłopak rozkoszował się "double version" :)
Gdy pieczywo będzie ciepłe a ser rozgrzany to zaczynamy całą zabawę. Teraz będzie nam potrzebny zestaw sosów, które każdy tworzy według własnych smaków. Ja miałam wersję ketchup-majonez a chłopak ketchup-sos BBQ. Na dół bułki układamy kolejno sos-indyk-sos-warzywa-rukola-bułka. Na górną część pieczywa możemy również dać odrobinę sosu :) Jeśli chodzi o wersje podwójną to dół bułki-sos-indyk-pomidor-indyk-sos-ogórek-rukola-bułka.






Wyszło na prawdę pyszne i baaaardzo sycące ;) Jeśli macie ochotę, polecam dodatkowo zrobić frytki z batatów i marchewki. Jako dodatek sprawdzają się świetnie a jeśli kilka Wam zostanie, mogą być świetną formą kolacji czy np. dodatku do poniedziałkowego lunch-boxa :)
Jeśli chodzi o burgery... Zniknęły w 5 minut, czyli to chyba znak, że smakowało. A najważniejszy był ten ostatni komplement od ukochanego "Wiesz, w sumie ta wersja fit jest o wiele lepsza od tego, co jemy na mieście". A świadomość ilości warzyw, które udało się wpleść do tego dania wycisza wyrzuty sumienia, które pojawiają się po zjedzeniu burgera.
Miłej niedzieli kochani, mam nadzieję, że nasz post będzie dla Was inspiracją na następny lunch :)

4 komentarze:

  1. Pewnie, że domowe lepsze ! A fit też nie znaczy, ze gorsze, często nawet smaczniejsze ! Widzę cheddar, uwielbiam !

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie ma to jak domowe! Prezentują się fantastycznie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo fajna propozycja na pyszne danie :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. takie kolorowe z dużą dawką witamin ;-)

    https://www.100club.pl

    OdpowiedzUsuń