Mocno bakaliowy makowiec

Święta Bożego Narodzenia... W tym roku postanowiłam ponownie eksperymentować w kuchni, tym razem był to makowiec. Tak się złożyło, że grudzień był miesiącem "pierwszych" :) Ja piekłam moje pierwsze pierniczki oraz makowca, mój ukochany upiekł swój pierwszy tort urodzinowy. Wnioski z tego były jedne: warto eksperymentować, bo efekty były pyszne. W przeciągu trzech dni po moich makowcach pozostały już tylko okruszki, nie mówiąc już o torcie i pierniczkach. Jeśli chodzi o makowca, w mojej rodzinie tradycyjnie był pieczony przez ciocię lub babcię. Oczywiście jak zwykle złamaliśmy stereotymy i postanowiłam zrobić coś na własną rękę - w końcu kto nie próbuje, ten nie smakuje :)


Zdecydowałam się na tradycyjny makowiec zwijany, troszeczkę przez sentyment, a troszkę ze względu na upodobania mojej rodzinki. Na początku polecam zrobić ciasto drożdżowe, do którego będziecie potrzebować:

  • 500 g mąki
  • 100 g masła
  • 200 g cukru pudru
  • 50 g drożdży
  • 3 żółtka
  • 250 ml mleka
  • cukier waniliowy (bądź olejek, około pół małej buteleczki)
Na początku rozpuszczamy drożdże w ciepłym mleku, dodajemy cukier i mieszamy do uzyskania gładkiej masy.



 Następnie przez sitko dodajemy mąkę oraz utarte żółtka z cukrem waniliowym oraz rozpuszczonym masłem. Całość mieszamy i pozostawiamy w ciepłym miejscu do wyrośnięcia (zajmie to około 2 godziny). Moim sposobem jest nagrzanie piekarnika do około 30 stopni i pozostawienie w nim ciasta. Dzięki temu na pewno Wasze ciasto odpowiednio wyrośnie :)




A teraz masa makowa:


  • 500 g maku (warto kupić w sklepie zmielony, wtedy nie będzie trzeba tego wykonać w domu)
  • 300 g cukru
  • 50 g masła
  • 5 łyżek miodu
  • 2 jajka
  • 4 ml olejku migdałowego
  • 200 g rodzynek
  • kilka sztuk daktyli i fig
  • 40 ml rumu
  • garść orzechów
  • 4-5 kawałków skórki pomarańczowej
Na początku mielimy nasz mak, jeśli wcześniej nie kupilismy zmielonego. Następnie parzymy go - wsypujemy mak do rondelka i zalewamy go wrzątkiem, około 2 cm ponad wysokość maku i gotujemy około 5 minut. Tak przygotowany, pozostawiamy na około 3-3,5 godziny. 


 W trakcie, gdy nasz mak będzie "odtajał", zalewamy wrzątkiem rodzynki, figi i daktyle, a następnie dodajemy rum.Po upływie określonego czasu odcedzamy mak (najlepiej za pomocą lnianej ściereczki) i dodajemy do niego cukier, rozpuszczone masło, miód, jajka, ojelek migdałowy oraz bakalie. Rodzynki polecam dodać w całości, ale figi, daktykle i skórkę pomarańczową lepiej smakują pokrojone na drobną kostkę. Do całości dodajemy pokruszone orzechy (ja dodałam włoskie) i dokładnie mieszamy.


Gotową makę smażymy około 15-20 minut, żeby mak troszkę odparował i pozostawiamy do wystudzenia.
Gdy wszystko będzie gotowe i ciasto odpowiednio nam wyrośnie, zabieramy się do zwijania. Nasze ciasto dzielimy na dwie części, wałkujemy do grubości około 5-7 mm na kształt prostokąta, i wykładamy połowę masy makowej. Teraz najtrudniejsza część: zwijanie. 

Zawijamy rulon, uważając na boki, aby masa makowa nam nie wypłynęła. Następnie delikatnie przekładamy nasz makowiec na blachę. Tak samo postępujemy z drugim kawałkiem ciasta. 


Nasze makowce pozostawiamy w cieple na około 30 minut, żeby jeszcze miały możliwość wyrosnięcia :)
W tym czasie możemy nastawić piekarnik na 180 stopni a następnie wstawiamy tam nasze ciasta i pieczemy 40 minut.
Upieczone makowce po ostudzeniu polewamy lukrem (250 g cukru pudru, łyżka soku z cytryny, 2 łyżki wody, dokładnie mieszamy i lukier gotowy). 




Mam nadzieję, że przepis nie będzie zbyt skomplikowany, gdyż pomimo jego długości, wykonanie jest całkiem proste. Wesołych Świąt i smacznego!




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz