Tort urodzinowy dla Taty - świętowanie początku grudnia

Każdy z nas ma swój ulubiony czas, z różnych powodów. Dla jednych jest to okres świąteczny, kiedy dookoła możemy spotkać mnóstwo magicznych świateł i specjalnych smakołyków. Dla innych jest to czas urodzin, zapowiedź prezentów i całego dnia przeznaczonego na świętowanie. Są też i tacy szczęśliwcy, dla których (można tak to nazwać) cały miesiąc jest pełen świętowania - mam tu na myśli między innymi mojego Tatę i mnie. Dla nas grudzień (a nawet koniec listopada, kiedy to mój Tata ma imieniny) jest szczególnym miesiącem. Nie tylko obchodzimy wtedy Wigilię, mikołajki oraz sylwestra ale także urodziny. Zaczyna się to wszystko pierwszego dnia grudnia i tak cudownie trwa, aż do końca roku :) 
Z okazji tego specjalnego święta, przygotowałam coś specjalnego a mianowicie wymarzony tort czekoladowo-orzechowy, z kremową masą (również czekoladowa) i nasączony rumem. Mam nadzieję, że i Wam będzie smakowało, zaczynamy więc :)



Przepis na bazowe ciasto znajdziecie w moim poprzednim wpisie dotyczącym rocznicy  (LINK ZNAJDZIECIE TUTAJ).

Do wykonania masy będziecie potrzebować:
  • 250 g serka mascarpone
  • 250 g serka ricotta
  • 3-4 łyżek cukru pudru
  • 3 tabliczki gorzkiej czekolady
  • 150 g orzechów włoskich
Na początek rozpuszczamy czekoladę w kąpieli wodnej lub za pomocą teflonowego rondelka. Jeśli nie jesteście przyzwyczajeni do pierwszej metody, gwarantuję że druga jest równie dobra, trzeba tylko bardzo uważać, żeby czekolada się nie przypaliła. Po wykonaniu wszystkiego pozostawiamy ją do przestudzenia a w tym czasie mieszamy oba serki z cukrem pudrem na gładką masę. Następnie dodajemy czekoladę i dzielimy całość na dwie części. Do jednej z nich dodajemy pokruszone orzechy włoskie i mieszamy. Tak przygotowane masy wkładamy do lodówki na około godzinkę.



CIASTO:

Upieczone ciasto wykładamy z (po ostudzeniu!) z tortownicy na talerz/deskę. Najlepiej od razu przełożyć go na naczynie, na którym będziemy chcieli "zaprezentować" nasze dzieło, gdyż po nałożeniu mas i polewy może być trochę ciężko ;)
Za pomocą szerokiego i długiego noża (najlepiej dobrze naostrzonego) przekrajamy ciasto na 3 placki. Moja uwaga: jeśli nie wyrosło Wam odpowiednio polecam przekroić na 2 części gdyż lepsze to niż borykanie się z połamanymi kawałkami placków :)
Gdy mamy 3 części postępujemy według poniższych wskazówek: placek, który będzie na spodzie, nasączamy około 5 łyżkami rumu, następnie nakładamy masę (na przykład z orzechami, kolejność jest dowolna) i przykrywamy to kolejnym plackiem. Jego również nasączamy rumem po czym kładziemy kolejną warstwę masy. Całość przykrywamy ostatnim plackiem.






Nie martwcie się, jeśli górny placek Wam popęka (jak mi na powyższym obrazku). Całość i tak będzie przykryta warstwą czekoladowej polewy, która zakryje wszystkie niedoskonałości. I takie wtrącenie odnośnie rumu: jeśli lubicie, polecam zaparzyć czarną herbatę (najlepiej taką dosyć mocną) i dolać do niej 2-3 łyżek rumu - bardzo rozgrzewający i idealny na zimowy wieczór napój :)
Jak wspomniałam wcześniej, teraz zabieramy się za przygotowanie polewy:

  • 2,5 tabliczki czekolady (jedna mleczna, reszta gorzkiej)
  • 100 ml śmietanki 18%
We wszystkich przepisach na polewę wskazane jest użycie śmietanki 30 lub 36%. Ja przyznam szczerze w domu miałam tylko śmietankę 18% (do zup i sosów) więc takiej użyłam. Co jest ważne - musi mieć ona płynną a nie gęstą konsystencję!
Czekoladę łamiemy na kawałki, dodajemy śmietankę i całość rozpuszczamy na małym ogniu. I teraz dwie drogi: jeśli masa będzie za płynna trzeba dodać czekoladę (polecam dodać gorzkiej w takim wypadku) a jeśli wszystko będzie zbyt gęste - dodajemy śmietankę. Wstrzymałabym się jednak z dodawaniem aż nadto śmietanki, gdyż moja polewa była bardzo gęsta i powiem szczerze, że ułatwiło mi to rozprowadzanie jej po torcie :)
Gdy wszystko będzie gotowe, ciepłą polewę dodajemy na tort, pokrywając go z każdej strony. I tutaj wyłania nam się zaleta bardziej gęstej polewy - nie "zejdzie" nam z brzegów tortu.
Tak przygotowane ciasto pozostawiamy na kilka godzin aby smaki się połączyły a polewa stężała. Ja swój tort robiłam wieczorem więc po porannym śniadaniu był gotowy do świętowania :)


Zima jest takim fajnym czasem, że właśnie wtedy królują mocno czekoladowe i orzechowe torty. Dlatego dziękuję moim kochanym rodzicom, że urodziłam się właśnie w grudniu :)
Mam nadzieję, że choć odrobinę Was zainspirowałam, gdyż taki tort będzie idealny na czas poświąteczny i noworoczny :) Smacznego!




2 komentarze:

  1. Kochanie : i cóż mam powiedzieć :-) kilogramek niebiańskiego smaku do zrzucenia. Ale to czysta przyjemność. Ten, rzeczywiście jest ( był) wybitny
    Piękno rodzi piękno a Grudzień jest nasz!
    Komin pełny, worki zebrane - przyjeżdżaj ( cie)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny tort, wygląda baaaardzo apetycznie :D

    OdpowiedzUsuń